Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szaloną chęć kochania i wzajemności, w duchu zadając sobie pytanie, jak się to dzieje, że już się nań nie gniewa, że może tu przychodzić, słuchać go i odpowiadać, ze wspomnieniem tego, co między nimi zaszło.
Skoro może doń przychodzić, słuchać jego głosu i w jego obecności nosić w sobie myśl, która jej chyba nie opuszcza, to myśl ta nie może być jej nienawistną. Kobieta nienawidząca mężczyznę, który ją zgwałcił, nie może wobec niego nienawiści tej hamować. Z drugiej strony mężczyzna ten nie może jej też być obojętnym. Albo nim gardzi, albo mu wybacza. A jeśli wybacza, niedaleką jest od miłości.
Zwolna pociągając pendzlem, grupował w myśli te argumenta ścisłe, jasne, niezawodne; uczuł się nagle trzeźwym, silnym, panem sytuacji.
Należy tylko być teraz rozsądnym, cierpliwym, oddanym, a pewnego dnia znowu ją odzyska.
Umiał czekać. By ją uspokoić i zdobyć ponownie, uciekał się do tysiącznych drobnych podstępów, umiał pod pozorem skruchy przemycać czułości subtelnej świadczyć grzeczności, to znów przybierać pozę obojętną. Pewność szczęścia, którego oczekiwał wcześniej czy później, dawała mu spokój niezachwiany. Sprawiało mu nawet pewną wyrafinowaną przyjemność, gdy nie spiesząc się zgoła, śledził ją niejako i widząc przychodzącą co dnia w towarzystwie córeczki, mówił sobie: „Boi się“.
Czuł, że dokonywa się między nimi powolne dzieło zbliżenia, że w spojrzeniach hrabiny coraz częściej