Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niów, a atmosfera wieczorna przepełniona była doniosłością zdarzenia niezwykłego.
Ciężki gmach, zwany „Muzyczną Akademją Narodową“, przykucnięty pod czarnem sklepieniem niebios, ukazywał zebranym tłumom swą białą wspaniałą fasadę i marmurową kolumnadę galerji, oświetloną przez niewidzialne światła elektryczne.
Na wielkim placu, konna straż kierowała ruchem ulicznym, a niezliczone powozy, nadjeżdżające ze wszystkich stron Paryża, ukazywały przez szyby biel toalet i jasnych twarzy.
Z powozów i karet, sznurem zajeżdżających pod arkady, gdzie zatrzymywały się na chwilę, wychodziły w okryciach wieczorowych, przybranych futrem, piórami lub bezcennemi koronkami, damy światowe i inne elegantki, w boskich toaletach.
Cała sławna klatka schodowa przedstawiała jakoby jedną feerję, pochód nieprzerwany dam ubranych jak królowe, których szyje i uszy rzucały błyskawice brylantów, a długie treny wlokły się po schodach.
Sala zapełniała się wcześnie, bo nikt nie chciał uronić bodaj jednego tonu dwojga sławnych artystów; w olbrzymim amfiteatrze, w oślepiającej jasności elektrycznego żyrandolu, przewalała się więc fala ludzi, zajmujących swe miejsca, wśród zgiełku głosów pomieszanych.
Z loży ponad sceną, zajętej już przez księżnę i Anetkę, hrabiego, markiza, Bertina i pana de Musadieu, nie widziano nic prócz kulisów, gdzie ludzie