Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nuty; odgadywał jednak, czuł doskonale, wytężoną uwagę hrabiny, i pozostał bez ruchu, patrząc prosto przed siebie, jakby ścigając szary obłoczek dymu.
Pani de Guilleroy szepnęła:
— I to wszystko, co masz mi do powiedzenia?
Uśmiechnął się.
— Nie gniewaj się, proszę. Wiesz, że muzyka mnie hipnotyzuje, upaja mi myśli. Będę mówił za chwileczkę.
— Aha! — rzekła — przed śmiercią mamy wyćwiczyłam coś dla ciebie. ’Nigdy ci tego nie grałam, lecz zagram teraz, gdy mała skończy; usłyszysz jaka to dziwna muzyka.
Miała istotny talent muzyczny i subtelne odczucie dźwięków. Był to jeden z czarów najsilniejszych, jakim działała na wrażliwość malarza.
Zaledwie Anetka dokończyła sielankowej symfonji Mehula, hrabina zajęła jej miejsce i dziwna melodja wypłynęła z pod jej palców, melodja złożona z samych skarg, przerozmaitych, różnorodnych, przerywana jednym tylko tonem wracającym ustawicznie, wpadającym w śpiew, łamiąc go, przerywając, niby krzyk jakiś monotonny, prześladowczy, zew nieukojny opętania.
Olivier jednak patrzył na Anetkę, która usiadła naprzeciw niego, nic nie słysząc i nie rozumiejąc.
Patrzył na nią, nie myśląc, napawał się jej widokiem, jak jakąś rzeczą zwyczajną a dobrą, której był