Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nowego Cyrku, poczem zawrócił z połowy drogi, bez powodu, celu i pozoru, skręcił na bulwar Malesherbes i zwolniwszy kroku w pobliżu mieszkania hrabiny, pomyślał: A może jej się wyda dziwnem, że znów przychodzę tego samego wieczora? Rychło się jednak uspokoił rozumowaniem, że nic przecie żdziwnego, jeśli po raz wtóry zapyta o jej zdrowie.
Była sama z Anetką, w głębi salonika, ciągle jeszcze robiąc kołdry dla biednych.
Przywitała go poprostu:
— Ach, to pan, drogi przyjacielu?
— Tak, byłem niespokojny o zdrowie pani. I jakże teraz?
— Dziękuję, dosyć dobrze...
Milczała przez chwilę, poczem akcentując wymownie, dodała:
— A pan?
Zaśmiał się swobodnie i odparł:
— Och, ja doskonale, doskonale. Obawy pani były całkiem bezpodstawne.
Podniosła oczy i opuszczając robotę, utkwiła w nim spojrzenie płomienne, wyrażające równocześnie prośbę i wątpienie.
— Tak jest istotnie dodał.
— Tem lepiej — odparła z uśmiechem trochę wymuszonym.
Usiadł, po raz pierwszy w tym domu czując się dziwnie nieswojo, jakby pod wpływem obezwładnienia myślowego, silniejszego jeszcze od owej niemocy,