Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wątpienia, nie mogąc wyobrazić sobie istnienia wszechświata bez istnienia twórcy. Łącząc jednak jak to czynią wszyscy właściwości bóstwa z naturą materji stworzonej i podpadającej pod zmysły, uosabiała sobie swego Wieczystego mniej więcej podług znanego jej dzieła, nie zdefinjowawszy jednak ściśle, jakim właściwie może być ów tajemniczy Twórca.
Wierzyła w niego gorąco, czciła go teoretycznie i obawiała się w sposób bardzo nieokreślony, nie znając jego zamiarów, ni woli, a słabe tylko zaufanie pokładając w księżach, których uważała za synów chłopskich, nie mających ochoty do służby wojskowej. Ojciec jej, mieszczanin paryski, nie wpoił w nią żadnych zasad religijności; to też aż do zamążpójścia była pod tym względem całkiem obojętną. Dopiero nowe stanowisko społeczne, określając ściślej jej obowiązki wobec Kościoła, skłoniło ją do punktualnego zastosowania się do nowej tej, a lekkiej niewoli.
Była więc jedną z dam-protektorek w instytucji żłobków, bardzo rozpowszechnionych i modnych, co niedziela spędzała godzinę na mszy, rozdzielała jałmużnę osobiście dla zadośćuczynienia własnym popędom, i za pośrednictwem księdza wikarego z jej dzielnicy stosownie do wymogów opinji publicznej.
Nieraz modliła się z obowiązku, jak żołnierz, prezentujący broń na widok jenerała. Niekiedy się modliła, bo serce jej było smutne, zwłaszcza gdy obawiała się niestałości Oliviera. Wówczas nie powierzając niebu sprawy właściwej, i traktując Boga z tą