Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ślać i widzieć, pozwalając dowolnie odsłaniać pewne szczegóły, lub je ukrywać; zaś przykre wspomnienie oślepiającej jasności wsi trwało w niej dotąd, jako pamięć cierpień minionych.
Gdy zeszła na obiad, mąż, który właśnie wrócił z miasta, serdecznie ją uściskał, mówiąc z uśmiechem:
Ach, ach! Wiedziałem ja, że przyjaciel Bertin skłoni cię do powrotu. Szczęśliwą miałem myśl, wysyłając go po ciebie.
Anetka z miną poważną i tą szczególną intonacją głosu, którą posługiwała się przy żartach mówionych na serjo, odparła:
— Och, dużo sobie musiał zadać trudu. Mateczka nie mogła się zdecydować.
A hrabina trochę zmieszana, żadnej nie dała odpowiedzi.
Tego wieczora drzwi dla gości były zamknięte. Nazajutrz pani de Guilleroy spędziła cały dzień w rozmaitych magazynach, by wybrać i zamówić, co potrzebowała. Od młodości, niemal nawet od dzieciństwa lubiła szalenie te długie godziny przymierzania toalet przed zwierciadłami wielkich modystek i krawczyń. Od wejścia do magazynu czuła się przyjemnie podnieconą samą myślą wszystkich tych prób, odbywających się niejako za kulisami życia paryskiego. Bajecznie lubiła szelest sukien panien magazynowych, podbiegających ku niej, ich uśmiechy, propozycje, pytania; właścicielka zaś magazynu, modystka, gorseciarka lub krawcowa, była dla niej osobą bardzo