Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czułości, jak zwykłe czynić kobiety w chwilach wezbrania uczucia.
Po obiedzie, zamiast wyjść na przechadzkę jak dnia poprzedniego, spędzili wieczór w salonie.
Nagle hrabina oświadczyła:
— A jednak trzeba wracać do Paryża!
Olivier wykrzyknął:
— Och, proszę jeszcze o tem nie wspominać. Nie chciała pani wyjechać z Roncières, gdy mnie tu nie było. Przyjeżdżam, a pani zaraz myśli o ucieczce.
— Ależ, drogi przyjacielu, zważ przecież, że nie możemy przebywać tu w nieskończoność, tak we trójkę.
— Nie chodzi o nieskończoność, lecz o parę dni tylko. Ileż to razy gościłem tu całemi tygodniami.
— Tak, w innych jednak warunkach, gdy prowadziliśmy dom otwarty.
Anetka pieszczotliwym głosem wtrąciła:
— Och, mateczko! jeszcze parę dni, dwa lub trzy. On mnie tak dobrze uczy grać w tenisa. Złoszczę się, gdy przegrywam, ale potem jestem przecież zadowolona, że robię postępy.
Jeszcze rano hrabina postanowiła przedłużyć do niedzieli ów tajemniczy pobyt przyjaciela; teraz zaś pragnęła wyjechać, sama nie wiedząc czemu. Dzień ten, po którym spodziewała się tyle dobrego, pozostawił jej w duszy smutek niewysłowiony a przenikliwy, obawę bezpodstawną, lecz uporczywą i mętną jakby przeczucie.