Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Księżna wyjaśniła, że spotkała synowca na wystawie, Musadieu zaś został uprowadzony przez ministra sztuk pięknych; Bertin zaś na samą myśl, że ten cacany markiz ma się ożenić z Anetką, że przyszedł tu dla niej, że spogląda już na nią jako przeznaczoną dla jego łożnicy, czuł się do najwyższego stopnia wzburzonym rozdrażnionym, jak gdyby gwałcono i nie uznawano jego prawa, prawa świętego i tajemniczego.
Zaledwie usiedli przy stole, markiz obok Anetki, natychmiast zwrócił się do niej ze skwapliwością mężczyzny, upoważnionego do starania się o jej względy.
Obrzucał ją spojrzeniem ciekawem, które malarzowi wydawało się zbyt śmiałem i badawczem, uśmiechając się czule, z galanterją oficjalną, a równocześnie trochę poufałą. W słowach jego i zachowaniu przejawiało się już coś stanowczego, jakby zapowiedź bliskiego stanu posiadania.
Księżna i hrabina zdawały się uznawać i popierać to jego zachowanie, zamieniając raz po raz spojrzenia cichych sojuszniczek.
Po śniadaniu wrócono na wystawę. W salach panował taki tłok, że trudno się było przecisnąć. Wyziewy ciał ludzkich, mdła woń sukien przylegających do ciała, wytworzyły tu powietrze ciężkie, wstrętne.
Nie oglądano już obrazów, lecz twarze i toalety, szukano znajomych; od czasu do czasu zbita masa zwierała się jeszcze bardziej i ustępowała na chwilę, by