Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jaki z ciebie dzieciak! — odparła. — Wszak widujemy się prawie codziennie.
Błagał ją, by wynalazła jakiś sposób spożycia z nim śniadania gdzieś w okolicy Paryża, jak to urządzali sobie dawniej, jakie pięć czy sześć razy.
Ogromnie ją dziwił ten kaprys, tak trudny do urzeczywistnienia teraz, po powrocie córki.
Będzie się jednak starała spełnić to jego życzenie, skoro tylko mąż wyjedzie do Roncières, co jednak nastąpi dopiero po vernissage’u w przyszłą sobotę.
— A tymczasem — nalegał kiedy i gdzie cię — zobaczę?
— Jutro wieczór, u Corbelle’ów. A poza tem, jeśli masz czas wolny, przyjdź tutaj we czwartek o trzeciej, w piątek zaś możemy się spotkać na obiedzie u księżnej.
— Zgoda.
Wstał.
— Do widzenia.
— Do widzenia, mój przyjacielu.
Wciąż jeszcze stał, nie mogąc się jakoś zdecydować na odejście, bo nic prawie nie powiedział jej z tego wszystkiego co miał do powiedzenia, i w myśli jego tłoczyły się jak przedtem rzeczy niewyrażalne, wylewy uczuć nieokreślone.
Ujął jej ręce i raz jeszcze powtórzył: do widzenia.
— Do widzenia, mój przyjacielu.
— Kocham cię.
Rzuciła mu jeden z tych uśmiechów, którym i ko-