Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/395

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Do licha! zdaje mi się, że jestem już u celu.
Z temi słowy udał się na stacyę telegraficzną, by przesłać Klotyldzie małą niebieską depeszę, zapowiadającą jej schadzkę nazajutrz.
Powróciwszy do domu o zwykłej godzinie, zapytał żonę:
— No i cóż, będziesz miała gości na obiedzie?
— Tak — odrzekła. — Tylko pani Walter coś kaprysi. Nie wie, czy będzie wolną. Namyśla się. Sama nawet nie wiem, o czem mi chciała mówić. Coś o zobowiązaniu jakiemś, o sumieniu. Jednem słowem, wydała mi się zabawną. Mniejsza o to; mam nadzieję, że przyjdzie mimo wszystko.
— Ah, ma się rozumieć, że przyjdzie — zadecydował, wzruszając ramionami.
W głębi duszy nie był jednak pewnym i niepokoił się do samego wtorku.
Tego dnia rankiem Magdalena otrzymała bilecik od redaktorowej, zawierający słowa następujące:
„Urządziłam się tak, iż jestem swobodną i stawię się dzisiaj o godzinie naznaczonej. Mąż mój jednak nie będzie mi mógł towarzyszyć.“
— Doskonale zrobiłem, nie narzucając się więcej — pomyślał Du Roy. — Ot i uspokoiła się, a teraz baczność!
Z pewnym jednak niepokojem wyczekiwał