Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zbyt zabawny, bym dla niego przyjeżdżał do Cannes. Przyjechałem cię odwiedzić i trochę odpocząć.
— Usiądź — rzekł chory, spuszczając głowę i pogrążając się w rozpaczliwych swych myślach.
Oddychał szybko, dyszał, a od czasu do czasu wydawał rodzaj jęku, jakby chcąc nim przypomnieć, jak bardzo jest chory.
— Spójrz pan na krajobraz! Jakie to piękne! — ozwała się pani Forestier, przystępując do okna i wskazując mu ruchem głowy roztaczający się stąd horyzont.
Na wprost nich, zasiany willami pagórek, opadał aż do ich willi, półkolem wzniesionej nad brzegiem morza; front domu zwrócony był na groblę, poza którą widniało miasto, ze strzelającą w górę starą wieżycą. Tył willi wychodził ku cyplowi Croisette naprzeciw wysp Lerynckich. Wyspy rysowały się jak dwie zielone plamy, rzucone na błękitne fale wody, a z wysoka wydawały się tak płaskie, iż można było je brać za dwa olbrzymie liście, pływające po wodnej toni.
A hen daleko, poza niknącą z drugiej strony zatoką, groblą i wieżycą, rysowała się na purpurowym horyzoncie sina wstęga wysokich garbów o dziwacznych, prześlicznych, zaokrąglonych, to znów stożkowatych wierzchołkach, kończą-