Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bietom, bogaczom tego świata i, rzecz dziwna, nie odczuwał w tej chwili zbytniej zazdrości. Znał ich prawie wszystkich z nazwiska, wiedział o wysokości ich majątku i tajemnych dziejach ich życia. Zawód reportera uczynił z niego rodzaj kalendarza znakomitości i paryskich skandali.
Przebiegały też i amazonki; szczupłe, szczelnie obwinięte ciemnem suknem, miały w sobie coś niedostępnego i wyniosłego, właściwego wielu kobietom, siedzącym na koniu. Duroy bawił się, recytując półgłosem: nazwiska, tytuły i przymioty kochanków, jakich miały te kobiety, lub jakich im przypisywano. Czasami nawet zamiast powiedzieć:
— Baron de Tanquelet, Książe de la Tour-Enguerrand — mruczał:
— Ludwika Michot z Vaudewillu, Róża Marquetin z Wielkiej Opery.
Zabawa ta ogromnie go bawiła; jak gdyby odkrywając wieczystą i głęboką hańbę ludzką pod osłoną surowej moralności, cieszył się nią, ekscytował i uspakajał.
— Banda hipokrytów — rzekł głośno, wzrokiem szukając jeźdźców, o których najbrudniejsze obiegały wieści.
Widział wśród nich szachrajów karcianych, dla których klub był conajmniej wielką pomo-