Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zamiar zmyśleć nagłą niedyspozycyę i oddalić się natychmiast.
Przegląd ścian skończył się nareszcie. Gospodarz postawiwszy lampę na miejscu, witał się z nowoprzybyłymi, a Duroy nie mogąc się napatrzeć obrazom, szczegółowo je jeszcze oglądał.
Czuł się ciągle jednakowo wzburzonym. Co on teraz pocznie? Słyszał głosy, rozmowę ogólną.
— Panie Duroy, — proszę na chwileczkę do mnie — ozwała się naraz pani Forestier.
Chciała go przedstawić jednej z przyjaciółek, wydającej wielki obiad, o którym chciała mieć wzmiankę w Echach Vie Française.
— Ależ i owszem, skoro pani tego żąda — wyrzekł.
Pani de Marelle stała w tej chwili tui koło niego. Nie śmiał się poruszyć z miejsca.
Nagle miał wrażenie, że traci zmysły. Usłyszał jej głos:
— Dzień dobry, Bel Ami. Cóż to, nie poznajesz mnie pan? — zawołała wesoło.
Okręcił się szybko na pięcie. Klotylda stała przed nim uśmiechnięta, z wyrazem twarzy wesołym i życzliwym. Podała mu rękę na powitanie.
Ujął ją, drżąc na całem ciele. Lękał się jeszcze jakiego podstępu, zdrady.
— Co się z panem dzieje? Zniknął pan