Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Młody człowiek zmieszany, niepewny, począł się oglądać na wszystkie strony i dojrzał nareszcie odbite w zwierciadle towarzystwo, sierdzące, jak mu się zdawało, bardzo daleko. Zbity z tropu zwierciadłem, wskazującem w kierunku przeciwnym, przeszedł następnie jeszcze dwa puste salony i znalazł się wreszcie w buduarze, obitym niebiesko-złotymi tapetami, gdzie cztery kobiety, siedzące przy stoliku zastawionym filiżankami, rozmawiały półgłosem.
Pomimo pewności, nabranej już w życiu paryskiem, a zwłaszcza w zawodzie reporterskim, dozwalającym mu się stykać z osobistościami wybitnemi, czuł się jednak Duroy cokolwiek zażenowany tym imponującym wstępem i przebyciem tylu pustych salonów.
— Ośmieliłem się, pani... — mamrotał nieśmiało, szukając wzrokiem gospodyni domu.
Wyciągnęła do niego rękę, którą ujął z niskim pokłonem i rzekła przyjaźnie:
— Bardzo to uprzejmie, że pan przyszedł mnie odwiedzić.
I wskazała mu fotel; osunął się niezręcznie, sądząc, ze siedzenie jest bardzo głębokie. Wszyscy umilkli. Jedna z kobiet wszczęła znowu przerwaną rozmowę. Chodziło o powietrze, które stawało się bardzo ostre; niedość jednakie, dla wstrzymania epidemii tyfusu, lub umożliwienia ślizgawki. Każda z obecnych rzuciła swe zdanie