Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wyszli i bulwarami ruszyli w stronę Magdaleny.
Nagle Saint-Potin odezwał się do towarzysza:
— Wiesz co? jeśli masz co do roboty, to ja cię wcale nie potrzebuję.
Duroy uścisnął mu rękę i odszedł.
Myśl napisania wieczorem artykułu, zaczęła go silnie trapić. Zaczął układać wspomnienia, uwagi, sądy, anegdoty, idąc ciągle przed siebie, tak, ze znalazł się aż na samym końcu pól Elizejskich, gdzie błąkali się w tej chwili nieliczni tylko przechodnie, gdyż skwarny dzień lipcowy wyludnił był Paryż.
Wszedł do jakiejś winiarni w pobliżu Łuku Tryumfalnego i zjadłszy tam obiad, powrócił do domu. Usiadł przy stoliku i zabrał się do pracy.
Zaledwie jednak ujrzał przed sobą rozłożony biały arkusz papieru, wszystkie nagromadzone myśli ulotniły mu się z głowy. Próbował skupić ułamki wspomnień, uporządkować; wymykały mu się jednak w miarę jak je chwytał, lub też mięszały się jak groch z kapustą. Nie wiedział od czego zacząć, w jaką szatę przybrać te myśli zagmatwane.
Po godzinnym wysiłku i zaczernieniu pięciu arkuszy papieru samymi frazesami wstępnymi, powiedział sobie: