Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

godniejszy blask i rozświetlił całą twarz. Serdeczny uścisk dłoni zdawał się niemem potwierdzeniem, że z własnej woli i bez żalu oddała mu się w posiadanie.
— Rozstajemy się zatem? — spytała.
— Niestety nie potrafiłbym wypowiedzieć, jak bardzo mi przykro.
— Wszak nie na długo — szepnęła.
Widząc, że pan de Pradon nadchodzi, dodała w przyciszonym głosem:
— Niech pan powie, że wyjeżdża na dziesięć dni do Bretanji; naturalnie pan tego nie uczyni.
W tejże chwili nadbiegła pani Valsaci mocno wzburzona.
— Co słyszę? Ojciec twój powiada, że chcesz wyjechać pojutrze? Wszak przyrzekłaś pozostać przynajmniej do przyszłego poniedziałku.
Trochę zachmurzona odparła:
— Mój ojciec nie nauczy się nigdy, że czasami nie wypada mówić wszystkiego. Ciocia wie, że newralgja dokucza mi zawsze nad morzem, a chcąc zapobiec w tym roku dłuższej kuracji, wspomniałam o przyspieszeniu naszego wyjazdu, zresztą pomówimy o tem później.
Woźnica kilkakrotnie już przypomniał Andrzejowi, iż czas jechać, by się nie spóźnić na pociąg do Pontorson.
— Kiedy pan wraca do Paryża? — spytała pani de Burne.
Mariolle zawahał się na chwilę.