— Co mówisz... Gontran?...
— Mówię, że za sześć do ośmiu tygodni z twojem zezwoleniem zaślubi pannę Ludwikę Oriol, która jest bardzo bogatą.
Na to odpowiedział margrabia:
— Ha, jeżeli tak, to niech się żeni!
Tu bankier zaczął opowiadać o swem spotkaniu z chłopem. Gdy tylko usłyszał, że jego szwagier i młoda dziewczyna porozumieli się, miał zamiar bezzwłocznie wywalczyć zezwolenie chłopa, nie zostawiając mu czasu na wprowadzenie jakichkolwiek kruczków.
Pobiegł zatem do niego i zastał starego Oriola przy tem, jak z pomocą Olbrzyma na kawałku tłustego papieru wystawiał rachunki.
Usiadł i odezwał się:
— Chętniebym się napił lampkę waszego dobrego wina.
Gdy Olbrzym powracał z dwiema lampkami, zapytał się, czy panna Ludwika jest w domu i prosił, aby ją zawołać. Skoro stanęła przed nim, powstał, ukłonił się i powiedział:
Łaskawa pani, czy zechcesz na chwilę uważać mnie za swego starego przyjaciela, któremu można wszystko powiedzieć? Wszak tak? A więc przystępuję do rzeczy i oznajmiam, że mam sobie powierzone bardzo delikatne zlecenie. Mój szwagier, hrabia Raoul Olivier Gontran de Ravenel, zakochał się w pani, co zu-