Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szanowali w nim odwagę i niezwykłą siłę. Oprócz te go napawał ich dziwną trwogą, gdyż utrzymywano, że po nocach rozmawia z duchami.
Dowódcy inni ożywiali się jego przykładem i armja bardzo spiesznie się regulowała.
Kartagińczycy w domach swoich słyszeli odgłos trąb towarzyszących manewrom. Nakoniec wszystko było gotowe do ataku.
Chcąc zgnieść barbarzyńców, wypadło, aby dwa oddziały mogły atakować jednocześnie ztyłu, jeden od zatoki Utyckiej, a drugi od góry Wód-Gorących. Ale to było niemożebnem z jedyną Legją świętą wynoszącą do sześciu tysięcy ludzi co najwięcej.
A tutaj była obawa, iż jeżeli się zwrócą ku wschodowi, to się połączą z nomadami, zatamują drogę z Cyreny i cały handel pustyni. Jeżeli się posuną na zachód to Numidja powstanie; nakoniec brak żywności zmusi ich jak szarańczę wcześniej lub później do pustoszenia okolic, to też bogaci mieszkańcy Kartaginy drżeli o swoje włości, pałace i winnice.
Hannon proponował dzikie i niepraktyczne środki na ich pozbycie, radził ogłoszenie znacznej sumy za każdą głowę barbarzyńca, lub użycie machin i statków do zniesienia ogniem ich obozu. Kolega jego Giskon przeciwnie żądał, aby ich zapłacono, lecz ten z powodu swej popularności u ludu, był nienawidzonym przez senat, który obawiając się rządu monarchicznego, starał się zmniejszać wszelki wpływ pojedynczego człowieka.
W Krataginie przebywało wielu ludzi obcej rasy i nieznanego pochodzenia, którzy żywili się wężami i mięczakami. Łapali oni jeże morskie, chwytali hieny, które wypuszczałi potem na piaski Megary między grobowe pomniki.
Siedziby tych ludzi zlepione z biota i ze szcząt-