Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tych drzwiach namiotu ukazał się Hamilkar siedzący na krześle. Wokoło niego stali dowódcy. Spostrzegłszy przybyłych, cofnął się wtył, lecz po chwili przystąpił do nich.
Mieli oni źrenice nadzwyczaj powiększone i wielkie czarne podkowy wkoło oczu; zsiniałe nosy sterczały pośród zapadłych policzków pooranych zmarszczkami. Skóra, za szeroka na schudzone muskuły, znikała pod grubym osadem kurzu. Wargi przylepiały się do zżółkłych zębów. Wydawali z siebie nieznośny odór, rzekłbyś: w otwartych grobach żyjące szkielety.
Wśrodku namiotu na macie, około której mieli zasiąść dowódcy, stał półmisek gorącej dyni. Barbarzyńcy wlepili w niego swe oczy, drżąc wszystkiemi członkami, a łzy zasłoniły im wzrok; powstrzymywali się jednak.
Hamilkar odwrócił się, mówiąc do kogoś, a w tej chwili oni rzucili się na półmisek, twarze ich zatonęły w tłustości, odgłos połyków zmieszał się z dzikim ’wyciem radości. Więcej przez podziw, aniżeli przez litość, dozwolono im skończyć tę ucztę. Kiedy się podnieśli, Hamilkar dał znak, aby człowiek niosący tarczę przemówił, lecz Spendius był tak przerażony, że zaczął się jąkać.
Suffet, słuchając go, bawił się obracaniem na palcu wielkiego pierścienia, który służył do wyciskania na tarczy pieczęci kartagińskich. Upuścił go, a Spendius pospieszył podnieść. Przyzwyczajenie niewolnicze powróciło mu wobec dawnego pana. Inni zadrżeli, oburzeni tem poniżeniem. Lecz rek odzyskał głos i rozpoczął przytaczać przestępstwa Hannona, o którym wiedział, że był nieprzyjacielem Barkasa. Dalej Starał się wzbudzić litość opisem nędzy jurgieltników i wspomnieniami dawnej ich wierności. Mówił długo,