Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/520

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zdałaby mi się taka sala jadalna, pomyślała Emma.
Notaryusz wszedł, obciskając na sobie lewą ręką szlafrok w tureckie palmy, prawą zaś zdejmował prędko i wkładał napowrót czapeczkę orzechową aksamitną, zalotnie na prawy bok przekręconą, gdzie spadały końce trzech jasnych kosmyków, które sprowadzone z tyłu głowy, łysą jego czaszkę okalały.
Podawszy krzesło pani Bovary, zasiadł sam do śniadania, przepraszając mocno za tę śmiałość.
— Panie, przemówiła Emma, chciałabym pana prosić...
— O co, łaskawa pani? Słucham.
Zaczęła od przedstawienia swego położenia.
Pan Guillemin znał je dobrze, dzięki swym tajemnym stosunkom z kupcem bławatnym, u którego znajdował zawsze kapitały na hypoteczne pożyczki, które u niego zaciągano.
Wiedział przeto — lepiej od niej samej — jaka była historya tych weksli, zrazu drobnych, na różnych wydawanych indossantów, z dalekiemi terminami, ciągle odnawianych, aż do dnia kiedy po zgromadzeniu wszystkich protestów, kupiec polecił przyjacielowi swemu Vinçart’owi, aby