Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/506

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spokorniała; zniżyła się do prośby; położyła nawet ładną białą rączkę na kolanach kupca.
— Dajże mi pani pokój! Myślałby kto że mnie pani chcesz skusić!
— Pan jesteś nędznikiem! wykrzyknęła.
— Och! och! jaka pani prędka! odrzekł śmiejąc się.
— Zdemaskuję pana. Powiem memu mężowi...
— A ja za to pokażę jedną rzecz mężowi pani!
I Lheureux dobył ze szkatułki kwit na tysiąc ośmset franków, który mu wydała przy eskoncie Vinçart’a.
— Czy pani myślisz, dodał, że on nie zrozumie malutkiej malwersacyi żony, ten kochany mężulek pani?
Emma padła na krzesło zgnębiona. Ten cios ją dobił. On się przechadzał od okna do biurka mrucząc pod nosem:
— O! ja mu to pokażę... pokażę mu.
Wreszcie przystąpił do niej i rzekł łagodniej:
— Ja wiem że to nie zabawne; ale nakoniec nikt jeszcze z tego nie umarł, a ponieważ to jedyny sposób jaki pani zostaje żeby mi oddać moje pieniądze...