Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/474

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiście nazajutrz, a gdy ją syn chciał zatrzymywać, odpowiedziała stojąc już na progu:
— Nie, nie! Ty ją kochasz lepiej odemnie i masz słuszność, taki jest porządek rzeczy. Zresztą, tem ci gorzej! zobaczysz!.. zobaczysz!.. Bywaj zdrów!.. bo nie prędko przyjdę znowu robić jej sceny, jak powiadasz.
Karol jednak wstydził się przed Emmą, która nie taiła urazy, jaką miała do niego za brak zaufania; nie mało się naprosić musiał zaczem przystała na wzięcie napowrót plenipotencyi, poszedł z nią nawet do pana Gruillemin’a, żeby taką samą jak była poprzednia, na jej imię sporządził.
— Ja to pojmuję, rzekł notaryusz; człowiek nauce poświęcony nie może się kłopotać drobnymi szczegółami codziennego życia.
Ta wyrozumiała uwaga ulżyła Karolowi, nadając słabości jego pozór wyższego zajęcia.
Co to było uciechy w następny czwartek, w hotelu Bulońskim, z Leonem! Emma śmiała się, płakała, śpiewała, tańczyła, kazała przynieść sorbetów, chciała palić papierosy, wydała mu się szaloną, ale zachwycającą, przepyszną!
Nie wiedział jaka reakcya w całej jej istności popychała ją do gwałtowniejszego rzucania się we wszystkie rozkosze życia. Stawała się drażliwą,