Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ta, którą pani ma, dobra będzie nacodzień. Druga potrzebna pani na wizyty... Ja to zaraz pomiarkowałem, jak tylko tu wszedłem. Mam amerykańskie oko.
Nie przysłał, ale sam przyniósł ów bareż. Potem przyszedł go odmierzyć, powracał kilkakrotnie pod różnymi pozorami, usiłując zawsze się przysłużyć, być uprzejmym, nadskakującym, wkręcając się, jakby powiedział Homais, i za każdym razem nasuwając nieznacznie Emmie rady co do owego pełnomocnictwa. Nie wspominał wcale o kwicie. Ona o nim nie myślała; Karol, po jej chorobie, cóś jej był o tem napomknął; lecz tyle wzruszeń od tego czasu głowę jej zaprzątnęło, że już o tem nie pamiętała.
Zresztą, strzegła się wszczynać najmniejszej rozprawy o interesach, starsza pani Bovary dziwiła się temu, i przypisywała tę zmianę usposobienia uczuciom religijnym, jakie się w niej podczas choroby rozwinęły.
Jednakże, skoro tylko odjechała, Emma niebawem zachwyciła Bovarego swoim praktycznym rozsądkiem. Należało zebrać stosowne wiadomości, sprawdzić hypoteki, przekonać się czy potrzeba było urządzić licytacyę czy likwidacyę. Uży-