Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/436

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A półgłosem dodał:
— Względem tego interesu,... pan już wiesz?
Karol zaczerwienił się po uszy.
— A! tak.... rzeczywiście.
A zakłopotany, zwróciwszy się do żony:
— Czy nie mogłabyś.... kochanko?...
Zdawała się go rozumieć bo wstała, a Karol rzekł jeszcze do matki:
— To nic! Zapewne jaka gospodarska drobnostka.
Nie chciał aby się dowiedziała o jego długu, obawiając się uwag staruszki.
Skoro zostali sami, pan Lheureux dosyć wyraźnie winszować zaczął Emmie sukcessyi, potem mówił o rzeczach obojętnych, o żniwach, o owocowych szpalerach i o swem własnem zdrowiu, które zawsze kulało, to ni owo. Bo też w samej rzeczy, pracował jak wół, chociaż ciężko mu było na masło do chleba zarobić, pomimo tego co ludzie o nim gadali.
Emma nie przerywała mu. Tak okropnie się nudziła od dwóch dni!
— I pani zupełnie wyzdrowiała? mówił dalej kupiec. Na honor! widziałem męża pani w niezłych tarapatach! Dobry to chłopak, chociaż mieliśmy z sobą pewne trudności.