Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

długu, łamał sobie głowę nad wynalezieniem jakiego środka, chciał odwołać się do swego ojca lub sprzedać cokolwiek. Ale ojciec jego głuchym będzie na to wezwanie, a sam nie miał nic do sprzedania. Natenczas takie przewidywał kłopoty, że starał się usunąć z myśli tak niemiły przedmiot rozpamiętywania. Wyrzucał sobie że zapomina o Emmie, jak gdyby wszystkie myśli jego tak należały do tej kobiety, że krzywdę jej wyrządzał nie zajmując ich nią bezustannie.
Zima była ciężka. Rekonwalescencya pani długo trwała. W dnie pogodne, przysuwano ją z fotelem do okna wychodzącego na plac, znienawidziła bowiem ogród i zazdrostka od tej strony pozostawała zawsze zamkniętą. Nastawała aby Karol sprzedał konia, wszystko co dawniej lubiła, teraz jej się nie podobało. Wszystkie jej myśli zdawały się ograniczać do starań o własną osobę. Kazała sobie w łóżku podawać różne przekąski, co chwila dzwoniła na sługę dla dowiadywania się o swoje ziółka lub dla pogawędzenia z nią. Śnieg leżący na dachach napełniał pokój jednostajnem, białawem światłem; potem znowu deszcz padał. A Emma codziennie oczekiwała z pewnym niepokojem nieodmiennego powrotu drobnych co-