Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nadeszła nakoniec sobota, przeddzień wigilii dnia przeznaczonego.
Rudolf przyszedł wieczorem wcześniej niż zwykle.
— Czy już wszystko gotowe? zapytała go.
— Tak jest, odpowiedział.
Okrążywszy kląbik kwiatowy, poszli usiąść w altance.
— Smutny jesteś, rzekła Emma.
— Nie, dla czego?
A jednak, z dziwną tkliwością na nią spoglądał.
— Czy tego, że odjeżdżasz? mówiła, że porzucasz twoje stosunki, twoje dotychczasowe życie?.. Ach! ja to pojmuję... Lecz ja, niemam nic na świecie! ty jeden jesteś wszystkiem dla mnie. To też i ja wszystkiem chcę być dla ciebie; zastąpię ci rodzinę, ojczyznę, będę cię pielęgnowała, będę cię kochała.
— Jak prześliczną jesteś! rzekł biorąc ją w swe objęcia.
— Czy doprawdy? odparła śmiejąc się lubieżnie, Kochasz mnie? Przysięgnij mi, że mnie kochasz.
— Czy kocham ciebie? ależ ja cię uwielbiam, najdroższa moja?