Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Albowiem, mówił do Emmy, cóż się ryzykuje? Zważ pani tylko (tu wyliczał na palcach wszystkie korzyści przedsięwzięcia); powodzenie prawie niezawodne, ulga fizyczna i moralna dla chorego, sława prędko nabyta dla operatora. Dla czegoby mąż pani, naprzykład, nie podjął się zoperowania tego biednego Hipolita z pod Złotego Lwa? Zważ pani, że nie omieszkałby opowiadać o swem uleczeniu wszystkim podróżnym, a zresztą (tu Homais głos zniżał i oglądał się naokoło), któżby mi zabronił posłać do dziennika mały artykulik exre tego? Mój Boże! dziennik przechodzi z ręki do ręki... artykuł nadesłany się czyta... mówią o nim... kula śniegowa rośnie! I kto wie? kto wie?...
W samej rzeczy, mogło się powieść Bovaremu; nic nie dowodziło Emmie, żeby nie miał być zręcznym chirurgiem, a jakaż radość dla niej gdyby go skłoniła do kroku od którego zależeć mogła sława jego i majątek? Pragnęła usilnie oprzeć się na czemś trwalszem od miłości.
Karol naglony przez nią i przez aptekarza, dał się nakoniec przekonać. Sprowadził sobie z Rouen książkę doktora Duvala i co wieczór zatapiał się w niej, oparłszy łokcie na stole a głowę ująwszy w dłonie.