Przejdź do zawartości

Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziła. Była tak smutną, tak smutną, że kiedy stała na progu swego domu, robiła wrażenie pogrzebowego całunu rozpostartego przed drzwiami.
Chorobą jej zdaje się, był rodzaj mgły jaką miała w głowie, a doktorzy nic na to poradzić nie umieli, ani nawet ksiądz proboszcz. Kiedy jej to za nadto dokuczało, szła sama jedna nad brzeg morza i strażnik celny znajdował ją nieraz leżącą na brzuchu i zlewającą łzami kamienie, Potem jej to podobno przeszło, jak wyszła za mąż.
— Mnie zaś przeciwnie, odpowiadała Emma, przyszło to dopiero po za mąż pójściu.

VI.

Jednego wieczoru Emma siedziała przy otwartem oknie i przypatrywała się jak Lestiboudois obcinał krzaki bukszpanowe, gdy w tem zadzwoniono na Anioł Pański.
Było to na początku kwietnia, kiedy kwitną pierwiosnki, ciepły wietrzyk wygrzewa świeżo uprawione grządki, a ogrody, podobnie jak kobiety zdają się stroić na letnie uroczystości. Przez szczeble altanki widać było rzekę, której kręty