Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śledziła wyraz jego twarzy, wymyśliła całą historyę, żeby znaleźć pozór odwiedzenia jego pokoju. Żona aptekarza wydawała jej się bardzo szczęśliwą, że pod jednym dachem z nim mieszkała; a myśli jej krążyły bezustannie pod tym domem, razem z gołębiami z pod „Złotego Lwa”, które w rynnach jego kąpały swoje różowe nóżki i białe skrzydełka. Im więcej jednak miłość swoją spostrzegała, tem silniej ją tłumiła z obawy aby nikt jej nie poznał. Byłaby jednak chciała żeby jej się Leon domyślił i wynajdowała nadzwyczajne wypadki, katastrofy, któreby to porozumienie ułatwić mogły. Wstrzymywało ją zapewne lenistwo lub obawa i także wstydliwość. Myślała że go zbyt daleko odepchnęła, że już było za późno, że wszystko było stracone. Wreszcie, duma, przyjemność powiedzenia sobie: „jestem cnotliwą”, i przeglądania się w zwierciadle z miną zrezygnowaną, pocieszała ją nieco za spełnione — jak mniemała poświęcenie.
Natenczas żądze cielesne, pragnienie bogactw i smutki niezadowolonej namiętności, wszystko to połączyło się u niej w jednem cierpieniu; — a ona zamiast myśl swoją odeń odrywać, czepiała go się uporczywie, drażniąc swoją boleść i szu-