Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Aptekarz okazał się najlepszym z sąsiadów. Dawał pani Bovary objaśnienia o kupcach i dostarczycielach, sprowadził umyślnie swego handlarza jabłeczniku, sam kosztował przyniesiony napój i dopilnował w piwnicy, aby dobrze poustawiano antałki, nauczył jeszcze jak trzeba postąpić, żeby tanim kosztem zrobić zapas masła na zimę i zawarł układ z zakrystyanem Lestiboudois, który obok swych obowiązków kościelnych i grabarskich, pielęgnował głównie ogrody Yonville, rocznie lub na dniówkę, jak się komu podobało.
Nie sama jednak tylko chęć przysłużenia się bliźniemu skłaniała aptekarza do tak nadskakującej grzeczności, miał w tem i własny inreres.
Przekroczył artykuł I prawa z 19 ventôsa roku XI, który zabrania każdemu nie posiadającemu dyplomu, praktykowania medycyny, tak dalece, że w skutek podstępnej denuncyacyi, wezwany zastał do miasta Rouen, do pana prokuratora królewskiego. Dostojnik sądownictwa przyjął go w swoim gabinecie, stojący, w swojej todze urzędowej i berecie na głowie. Było to rano, przed posłuchaniem. Słychać było w korytarzu stąpanie ciężkich butów żandarmów i jakby daleki odgłos