Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Czego szukasz? zapytał nauczyciel.
— Mego ka... wyjąkał nieśmiało nowy, niespokojnie się oglądając.
— Pięćset wierszy całej klasie! wykrzyknięte grzmiącym głosem powstrzymało jak Quos ego, nowy wybuch niesfornych pauprów.
— Siedźcie raz spokojnie! mówił dalej oburzony profesor, a otarłszy sobie twarz chustką dobytą z kieszeni: — Ty zaś nowy, przepiszesz mi dwadzieścia razy słowo ridicuus sum.
Potem dodał łagodniejszym głosem:
— Znajdzie się twój kaszkiecik, nikt ci go nie ukradł!
Wszystko wróciło do porządku. Głowy pochyliły się nad tekami, a nowy przez całe dwie godziny zachował się wzorowo, chociaż nie obeszło się bez papierowych kulek, które go w twarz od czasu do czasu trafiały, zręcznie z piórka puszczane. Lecz on tylko twarz sobie dłonią ocierał i siedział nieporuszony.
Wieczorem, w uczelni uporządkował starannie wszystkie swoje rzeczy i poliniował zeszyty. Widzieliśmy jak pracował sumiennie, wyszukując wszystkich wyrazów w słowniku i wiele trudu sobie zadając. Dzięki zapewnie tej pilności i do-