Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/900

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go od młodości z boleścią tęskniła i którego już się nigdy widzieć nie spodziewała?
Miałże Eberhard teraz uledz?
Plan szatańskiego barona znalazł w mnichu Antonim tyrańskiego wykonawcę.
Chodziło o powstrzymanie księcia przez dni kilka, aby go von Schlewe nie uprzedził, aby Małgorzatę zawczasu można było uprzątnąć — a Antoni używając całego swojego wpływu, skłonił do tego pocztyliona.
Powstrzymanie księcia łatwo mogło przedłużyć się na wieki — on i jego słudzy mogli wpaść w przepaść rozbici i pognieceni.
Byłby to od dawna upragniony tryumf dla barona Schlewego i grzesznéj hrabiny.
Pocztylion nie nadaremnie ostrzegał o niebezpiecznéj drodze po nad przepaścią — postanowił wybrać spadzistą drogę, prowadzącą z góry w dolinę, bo na niéj jeszcze żaden powóz szczęśliwie na dół nie dojechał i dla tego aby na pewno zgubić podróżnych, za poradą Antoniego, potajemnie złamał hamulec.
Znał tak dobrze wszystkie drogi i ścieżki, że o siebie nie zbyt się obawiał.
Korzystał ze stosownéj chwili i śmiałym skokiem wybawił się od zguby — szczęśliwie stanął na ziemi i spojrzał za powozem, który coraz chyżéj, coraz niepowstrzymaniéj toczył się w głębię. Doliny u spodu były zupełnie niezamieszkałe i bezludne — Unglia była najbliższą wioską, a kto nie znał wąwozów i ścieżek, w dzień nawet szukałby jéj nadaremnie.
Główna droga leżała z daleka — jeżeliby więc podróżni na prawdę dostali się na dolinę, nie prędzéj jak we dwa dni mogliby stanąć w Burgosie — a rozkaz Antoniego byłby spełniony.
Szybko podniósł się ślepy niewolnik mnicha — nie troszcząc się bynajmniéj o powóz i konie, a témbardziéj o los podróżnych, wydobył się znowu na grzbiet góry,