Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/826

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Eberhard zwykle zabierał wtedy chłopca i przemawiał do niego upominającemi słowy, polecając, aby słuchał rozporządzeń staréj Urszuli i Sandoka, a Janek wtedy skłaniał głowę, na znak, że to co uczynił przykrość mu sprawiało.
Często także znakami dawał księciu do zrozumienia, że ma słuszność, i przytaczał na to tyle dowodów, że często tém swojém poczuciem sprawiedliwości pobudzał księcia do śmiechu.
Sceny podobne zwykle kończyły się tém, że Janek gwałtownemi uściskami albo też na piśmie mówił wujowi Eberhardowi:
— O, jakże ja ciebie za to kocham! I raz przed kilku dniami do tego wyrażenia najgłębszych uczuć, na tabliczce, którą zawsze przy sobie nosił, dopisał:
— Gdybym kiedyś mógł ciebie strzedz i nad tobą czuwać, wuju Eberhardzie, — gdybym tobie także nawzajem mógł kiedyś ocalić życie!
Jakim sposobem zaledwie jedenasto-letni chłopiec mógł się zdobyć na takie myśli, na takie wyrażenia? Co się dziać musiało w jego duszy, że już umiała dawać takie dowody miłości i wdzięczności?
Te słowa tak dalece zdziwiły, a zarazem rozczuliły Eberharda, że podniósł małego Janka i ucałował go — a chłopak jak niegdyś oparł głowę ma ramieniu księcia i małą miękką ręką igrał z jego pełną brodą.
Łatwo pojąć, że książę, skoro nie był zajęty w swojéj pracowni, chętnie widział chłopca przy sobie; takim to sposobem przyszło do tego, że podczas gorącego jesiennego dnia chodził z nim po ogrodzie. Słońce tak paliło, iż należało spodziewać się burzy, a Eberhard i Janek szukali cienia gęste zarosłych drzew.
Wtém zbliżył się murzyn i na srebrnéj tacy przyniósł tylko co nadeszłe z Monte-Vero wiadomości i rapporta.
Niecierpliwie oczekujący ich książę przyjął je, otwo-