Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/760

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Poczém Fursch z przeraźliwym uśmiechem podał mu rękę.
— Jednakowi bracia, jednakowo okryci! rzekł wskazując kurty i czapki, które przyniósł nadzorca. To coś wygląda na zaślubiny!
Obaj ubrali się w czerwone kurty i powkładali właściwemi numerami opatrzone czapki.
— Szczęśliwa to była myśl, że nas dwóch razem pozostawiono! poszepnął Edward towarzyszowi, gdy razem z nadzorcą wyszli z kuźni, udając się do jednéj z sal na galerach.
Gmachu, w górze i na dole na równe przestrzenie podzielonego, strzegli żołnierze, a prócz tego na korytarzach znajdowali się liczni nadzorcy. Sala dziesięcioletnich, do której zaprowadzono Furscha i Edwarda, urządzona była podobnie jak wszystkie inne, znajdowało się w niéj tylko wielkie wspólne łoże i nic więcéj. Po jednéj jego stronie leżały zwinięte grube derki, z temi samemi co i czapki numerami, w nocy służyły one skazanym za okrycie, nogi zaś ich zamykano żelazną sztabą, przyprawioną w nogach łoża.
Tak rzeczywiście opisuje naoczny świadek w krótkich zarysach galery, możemy zatém ręczyć za dokładność opisu.
Nazajutrz za danym znakiem, Fursch i Edward razem z innymi winowajcami musieli wstać z łoża i iść do roboty, i albo ciężko kopali szychty, albo też windowali ziemię. Wieczorem o godzinie óséj na śmierć utrudzeni wracali na salę i zamknięci na tapczanie zasypiali.
— W nocy na salach panowała taka cisza, że ją przerywało tylko czasem brzęknięcie kajdan, albo stękanie ciężko marzącego, bo rozmawiać prawie niepodobna było.
Pary skazanych nie dowierzały sobie, bo zdarzało się prawie codzień, że któraś para coś nadzorcy wydała, co druga uczyniła lub mówiła.
I przy robocie niebezpiecznie było rozmawiać, bo nadzorcy stali bardzo blizko.