Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/669

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie mieszka! Idźcie tam na dół do familijnego domu, tam on podobno wynajął jeden pokój z żoną i dzieckiem!
— W familijnym domu? pomruknął Walter; mój Boże, mamże cię tam wprowadzić?
— Już daléj iść nie mogę — wprowadź mnie tam — kobieta zlituje się! omdlałym głosem mówiła Małgorzata.
— O ile wiem, w familijnych domach tam daléj, mieszkają ubodzy ale nieźli ludzie, zawsze będą oni lepsi od bogaczy, i znakomitych, którzy ciebie prześladują! odpowiedział Walter, i poszedł z Małgorzatą ulicą pełną robotników i ubogich, aż do szeregu domów, zewnątrz podobnych do starych koszar. Te długie, trzypiętrowe domy, miały brudno siwą barwę. W licznych oknach, z małemi zielonemi szybami, pojawiały się liczne głowy mieszkańców, po większéj części starych kobiet i mężczyzn, i wyglądały na ulicę. Gdy pod temi oknami, zielone, po części kwitnące drzewa przedstawiały dosyć miły widok, a na pierwszém piętrze nawet tu i owdzie pokazywały się białe firanki, drugie piętro już mniéj ponętnie wyglądało. Okna miało niższe, nieprzezroczyste, które świadczyły, że i po za niemi nie musiało być bardzo schludnie.
Te zależne od siebie domy, pół ulicy zajmujące, służyły po większéj części za mieszkanie ubogim rodzinom, najmującym tu sobie tanio po jednéj izbie, a nawet jak obaczymy, podzielającym tę izbę z drugiemi, narysowawszy na podłodze kredą przedział jednéj rodziny od drugiéj. Często nawet w większych izbach mieszkały, cztery rodziny, a wtedy każda bardzo ściśle oznaczała rewir swój albo kredą, albo ostawieniem granicy rozmaitemi sprzętami. Spory rozstrzygał ojciec domowy, który bez wielkich ceremonij szybko przywracał spokojność.
Tak zwane familijne domy, które z powodu takiego rodzaju komornego przynosiły bardzo znakomity dochód,