Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/642

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

néj o tém wątpliwości — były to jego tajemnice, które po tylu latach wpadły w ręce Leony.
Ukryła te papiery i nadeszłéj służącéj kazała pozbierać pozostałe i usunąć stare biurko.
Gdy przełożona przeszła do swojéj sypialni, rzuciła badawczym wzrokiem na pismo Jana. Przebiegła wyznania jego przeszłości, powody, które go skłoniły do szukania samotności i poświęcenia prawdziwéj modlitwie połowy swojego życia — tajemnice tego kaznodziei na pustyni, który wychował Eberharda mało ją zajmowały — lecz im daléj czytała, tém większą zwracała uwagę, a wkrótce przeczytała co do słowa następujące zeznania starca:
„Byłem, tak brzmiał stary dokument, lubiącym życie oficerem. Otoczony bogatymi i lekkomyślnymi towarzyszami, rzuciłem się w potok uciech, z którego wycofać się trudno, bardzo trudno! Majątek moich rodziców dotychczas wystarczał na moje przyjemności — teraz szybko się rozpraszał. Nie zważałem na to, nie miałem siły, przy resztkach znacznego niegdyś mienia, zaniechać dotychczasowego życia.
„Jedna uczta gnała za drugą — odwiedziny owych wątpliwych sal balowych, w których córki zacnych rodzin mieszczańskich, przynęcone przyjemnością, same dążą do zguby, pędziły jedne za drugiemi. Woleliśmy te bale niż zebrania raczéj w znakomitych towarzystwach, bo odznaczały się one szczególnym powabem ładnych dziewiczych postaci.
„Gdy w pałacach, stojących dla nas otworem, przebijała się zimna grzeczność, a rodzice każdy ruch około ich córek uważali za nadzieję małżeństwa, w owych salonach balowych, dla których mundury zamieniać musieliśmy na cywilną odzież, znajdowaliśmy nieprzymuszoną wesołość i zabawę. Gdy tam pretensyonalne, odstręczające, ozdobne i trejbhauzowe rośliny skrycie wyprawiały rozmaite miny, aby zazdrością pałając i fałszywie uśmiechając się, wzajemnie zrażać sobie wielbicieli, tu otwarta naturalność, serdeczny śmiech i weso-