Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/601

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

twojéj duszy! Widzę cię jeszcze, jak mnie każdego dnia z niewinnością i radością wyglądałaś, jak ujrzawszy chmurę kurzu, śpieszyłaś przyjąć mnie u kraty, — jak wtedy błyszczały twoje ukochane niebieskie oczy, jak prawdziwą radością przejęta, wyciągałaś ku mnie drobne, delikatne ręce! Ufałem słowom jego Schlewego, dałem się uwieść, uwierzyłem, że ty równie jak każda inna, nie miałaś dla mnie prawdziwéj, wiernéj miłości, bo mnie przekonał, że poufale rozmawiałaś z młodym robotnikiem, — ale teraz czuję, że mimo to wszystko mnie tylko jednego kochałaś — teraz czuję, że niesprawiedliwie zwątpiłem o tobie, boś rozmawiała z tym, który dawniéj podawał ci przyjacielską rękę, i któremu jako ogrodnikowi powierzyć chciałaś dozór małego parku! Twoje drogie, dobre serce chciało i jego widzieć wolnym od trosk — była to wzniosła, święta dobroć, któréj szambelan nie pojmuje, nie zna — i któréj ja także pojąć nie byłem zdolene!
Książę założył ręce na piersi — dręczony wyrzutami wymawiając cicho te słowa spojrzał w noc — w koło niego panowała cisza — chętnie tak sam pozostawał zajęty wspomnieniami.
Z radością byłby poświęcił skarby, aby wynagrodzić krzywdę wyrządzoną swojéj miłości — ale już było za późno — za późno, bo nieszczęśliwa istota z jego winy popadła w nędzę!
Wtém posłyszał znowu narzekające krzyki — zdawało się, że tylko na nie czekał, bo na krześle obok niego leżał płaszcz, czapka i szpada — szybko ubrał się w nie — szybko okrył się, i niepostrzeżony, bocznemi drzwiami Wyszedł z salonu, aby bez niczyjego towarzystwa dociec przyczyny tak przejmującego wołania.
Nikt się nie domyślał, że książę zeszedł do parku — szambelan von Schlewe, ubezpieczony, siedział w swoich pokojach.
Gdy Waldemar dostał się do alei parku, przypomniał sobie, że nie ma kluczów, i że nie może dostać się do żad-