Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/592

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

biony pokój księcia dzieli od zamkowéj galeryi obrazów. Możemy przejść tamtędy, udając się do małych bocznych drzwi, prowadzących do parku, może to panią zajmie, jeżeli przez chwilę zechcesz być świadkiem rozmowy samego z sobą, dla każdego innego nieważnéj i niezrozumiałéj!
— Spieszmy — chcę przed rankiem być w stolicy! porywczo powiedziała ksieni. Słowa Schlewego uważała ona za mistyfikacyę, i była przekonana, że książę jéj tylko pożąda, nj wspomina, że do o niéj należy opanować go.
— Czekam rozkazów, moja najłaskawsza! powiedział Schlewe, zbliżając się do drzwi prowadzących na zamkowe korytarze.
Leona mocno kaptur nasunęła, zasłoniła welonem swoją pełną oczekiwania twraz i wyszła z baronem na korytarz.
Służba pogasiła kandelabry i ścienne lichtarze, które tak długo rozwidniały wnętrze zamku, i teraz panowała tam głęboka ciemność.
Szambelan znający dobrze schody i każdy wyskok galeryi, cicho prosił ksieni o rękę i przeprowadził ją po kobiercach tłumiących wszelki szmer dwojga przechodniów. Baron zdawał sic być pewien, że nikt już teraz nie przeszkodzi jemu i mniszce, ani też ich powstrzyma, inaczéj byłby się nie podjął tego przewodnictwa.
Gdy przebyli schody idąc do góry i na doł, dostali się do skrzydła księcia. Kamerdynerowie jego już się udali na spoczynek — nawet w pokoju adjutantów było ciemno i cicho.
— Teraz skręćmy do galeryi obrazów, poszepnął von Schlewe, bardzo poufale zbliżając się do pięknej ksieni; jeszcze kilka sekund, a nie będziesz pani niedowierzać moim słowom!
I w tém przejściu panowała głęboka ciemność. Leona była całkiem w ręku swojego wspólnika — ale i ona także każdéj chwili miała go w swojéj mocy!