Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/583

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A to dla czego? Pan mówisz zagadkowo!
— Zagadkowe też są te krzyki, od czasu do czasu, już od wielu lat dające się słyszeć, cicho mówił von Schlewe — pochodzą one od strony sadzawki, leżącéj tam przy sztachetach.
— Więc coś duchowego? Ej, baronie! ja myślę, że jesteś nadzwyczaj pobożnym człowiekiem, a ty wierzysz w podobne gawędy, w śmieszne bajki mamek?
— Stara wieża przy sadzawce...
— Pan myślisz, że trzeba jéj unikać? — a ja poczytuję sobie za obowiązek przekonać pana o bezzasadności pogłoski, że tam coś straszy! Wołania o pomoc, z tamtéj strony pochodzące, są zapewne rzeczą bardzo naturalną, i obaczymy, czy nie trafimy na ich ślad.
Te słowa Waldemara na chwilę zbiły Schlewego z tonu — wkrótce jednak znowu podniósł głowę, i znowu uśmiechał się zimno i chytrze.
— Królewska wysokość rozkazujesz — ja słucham, i sprowadzę tu kilku ludzi z pochodniami.
— Nie ma potrzeby, baronie! — Floryan, chodź za nami z lampą murgrabiego! rozkazał książę jednemu z kamerdynerów stojących w sieni.
Zawołany w kilka chwil przystąpił z wielką lampą do Waldemara i jego szambelana.
— Idź naprzód do staréj wieży przy sadzawce! rozkazał książę.
Floryan przeląkł się — słudzy nieco opodal leżącego zamku zwykle są tchórze, ręka, którą trzymał lampę, drżała mu.
— Czyliż otaczają mnie sami zające i duchowidze? zawołał niezadowolony książę i porywczo odebrał kamerdynerowi lampę. Pójdź za nami, ja sam sobie poświecę!
— Może mnie królewska wysokość raczysz pozwolić?
— Nie, nie, panie baronie, i w twoich ręku lampa mogłaby się pokryć magiczną ciemnością — proszę tylko, abyś pozostał przy mnie. Ponieważ nie chcę wyrządzać