Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/535

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śliła się zaraz, że pod tém nazwiskiem ukrywa się ktoś oczekiwany, poprosiła krôlowéj o łaskawe przebaczenie i pośpieszyła do przedpokoju.
Szambélan oczekujący na jéj pojawienie się, wyszedł z pokoju, skoro się tylko ukazała.
Piękna mniszka, zdjąwszy kaptur, ujrzała przed sobą uderzająco wysokiego, chudego, prawie strasznie długiego mnicha, mocno zakonnym habitem otulonego. Był on przepasany sznurkiem, podtrzymującym mu habit, miał na nogach rzemieniami przytwierdzone sandały, a bardzo obcisły kaptur zasłaniał jego głowę i chudą, bladą, brodatą twarz. Ręce złożył na piersiach i ukłonił się mniszce, patrząc z podziwem i upodobaniem w jéj piękne, pełne i znakomite lica.
— Niech Matka Bożka będzie z tobą, dostojna, pobożna pani, teraz i na zawsze! — grubym głosem poszepnął mnich.
Leona nadaremnie przypatrywała się rysom przybyłego — nie znała go.
— A ciebie niech błogosławi, pobożny bracie, z wolna odpowiedziała piękna mniszka: cóż cię tu do mnie sprowadza? Powiedziano mi, że odbyłeś daleką drogę?
— Jestem brat Erazm z klasztoru Notre-Dame w Paryżu, szepnął długi mnich przystępując bliżéj do Leony, którą mimo jéj majestatycznéj i pięknéj postaci o całą głowę przewyższał, i mam do ciebie tajemne zlecenie. Szukałem cię już w klasztorze Heiligstein, którego jak mi powiedziano jesteś przełożoną, aż nakoniec udało mi się znaleźć cię tutaj na tak wysokiém stanowisku, dzięki za to wszystkim świętym!
— Jakież to zlecenie masz do mnie, pobożny bracie?
Długi mnich, wielkiemi, ciemnemi oczami szybko przebiegł po całéj izbie?
— Powiedziano, mi że jest tak tajemne i ważne, że mogę ci go udzielić tylko w miejscu, w którém nikt go nie będzie mógł słyszeć. Tutaj, zdaje mi się, ściany mają uszy!