Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/525

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po cyrku przebiegł szmer zdziwienia. Nikt nie mógł pojąć co się stało.
— To waryatka — zawołało kilka głosów.
— Najświętsza Panno — spojrzyjcież na tę dziewczynę! — wołały inne głosy.
Była to okropna chwila, straszliwy widok, patrzeć na Małgorzatę, która pełna przerażenia, gorączkowo drżąca wszystkiemi członkami, torowała sobie drogę z ławki do ławki pomiędzy usuwającą się publicznością.
— Puszczajcie mnie — puszczajcie mnie na doł! — wołała, a słowa jéj przeraźliwie brzmiały — on ma moje dziecko na ręku. — Ratunku — ratunku!
— Precz z nią — wyprowadzić dziewczynę! zawołali niektórzy mężczyźni — ona obłąkana!
Ale nikt nie śmiał zbliżyć się albo dotknąć z podziwienia godną zręcznością, z ławki na ławkę aż do areny przesuwającej się dziewczyny. Zdawało się, że cała jéj postać goreje czémś odstraszającém, nadludzkiém. Każdy usuwał się ustępując miejsca jéj drobnym rękom i nogom, a jednak nikt nie mógł inaczéj myśleć, tylko, że dziewczyna na widok tak wzruszającej sceny nagle zwaryowała.
Lecz Lopin, mający za sobą część publiczności, nie chcący, aby jéj przerywano drogo opłaconą zabawę, nie zważał na tę przerwę, lecz zostawając jéj usunięcie ciekawym tłumom, powiedział sobie, że tym sposobem najlepiéj postępuje. Dał znak muzyce, aby grzmiącemi rogami zagłuszyła wołania o pomoc schodzącéj na dół i zbliżył się do wejścia do klatki. Dzisiaj kilkakrotnie robił próbę ze zwierzętami, brał z sobą dziecię do klatki i trzymając je na ręku, bawił się ze lwami, potém je kładł, a zwierzęta tylko na niego zważały, a dziecię zostawiły nietknięte. Owszem lwica nawet obwąchała je, ale na jego skinienie i spojrzenie nie dotknęła nawet swoją już podniesioną łapą.
Był więc pewny, że krew wcale nie popłynie, a obcowanie z bestyami tak go już uspokoiło i ośmieliło, że