Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

drugi przeznaczam dla mojéj małżonki, a trzeci zachowam dla siebie! A teraz proś i mnie pan o jakąkolwiek łaskę!
— Niechże, najjaśniejszy panie, przez czas pobytu w mojéj ojczyźnie wolno mi będzie ukazywać się u stop twojego tronu: abym przez to mógł dowieść waszéj królewskiéj mości, że Niemiec, chociaż daleko założył sobie nową siedzibę, pozostaje jednak na wieki wiernym synem ojczyzny!
Król skinął na wielkiego szambelana, aby przyjął poduszkę i pokazał królowéj piękne kamienie, i padał hrabiemu Eberhardowi rękę do pocałowania — ale Eberhard nie ukląkł, bo już to było dla niego za wiele, że Sandok, według zwyczaju murzynów, rzucił się na kolana — lecz pochylił się i przyłożył królewską rękę do ust swoich.
Kiedy się wyprostował, wzrok jego padł na wysoki piękny obraz księżnéj Krystyny; przez chwilę zdało mu się, że powinien podziwiać ten piękny obraz, tę skromną, miłą postać, że on go jakąś magiczną siłą ku sobie pociąga, na co pierwéj nie zważał.
— A więc zamierzasz pan zabawić tu czas jakiś? rzekł król przerywając milczenie, gdy tymczasem obok stojący, w części podziwiali kamienie, w części hrabiego, który niewątpliwie musiał być Krezusem.
— Tęsknota mnie tu przygnała, najjaśniejszy panie — i — tu przerwał Eberhard — o najświętszym, najwyższym powodzie swojéj podróży musiał przemilczeć — i prócz tego potrzeba przyniesienia moim majątkiem, tu i owdzie, jakiegoś pożytku!
— Ach! coś z istniejącego przed laty związku cnoty! No, panie hrabio, jeżeli możemy ci być w tém pomocni — nie zapominaj, żeśmy ci dłużni! Teraz niech; dadzą aktorom znak rozpoczęcia widowiska! Chodźmy do sali teatralnéj rzekł król do swojéj małżonki; rozmawiającéj z miłą księżniczką Karoliną. Pan hrabia de Monte Vero będzie łaskaw towarzyszyć nam, prowadząc księżniczkę.