Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/394

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

było widzieć kilkunastomilowe pola, jaśniejące wysoką kulturą po jednéj stronie, a las po drugiéj. Chorągiew tę wywieszano od czasu jak goście, czy też nowy właściciel Monte Vero przybył do zamku, podzielonego na cztery skrzydła, obejmujące mnóztwo pokojów, połączonych korytarzami. W środku zamku znajdowała się wysoka, obszerna kaplica, któréj złocona kopuła wznosiła się po nad dachem, jako znak bogobojności właściciela. Był to środkowy punkt arcy-okazale zbudowanego pałacu, którego schody były białe marmurowe, a ściany niezmiernie grube, z ciosanego kamienia. Prawe skrzydło przeznaczone było dla cesarza, a jego pokoje otwierano tylko wówczas, gdy don Pedro Segundo odwiedzał hrabiego de Monte Vero; za tém skrzydłem było drugie dla innych gości; z lewéj strony znajdowało się skrzydło zajmowane przez hrabiego, a za niém znowu skrzydło przeznaczone dla służby.
Pomiędzy oddzielonemi od siebie skrzydłami cesarza i hrabiego istniało połączenie czyli związek, stanowił je bujnemi zwrotnikowemi roślinami ozdobiony balkon, po nad portykiem i gankiem wzniesiony na marmurowych filarach i prowadzący po obu stronach do wysokich szklanych drzwi.
Po tym balkonie, osłonionym od słonecznego upału płóciennym dachem, często przechadzali się rozmawiając przyjemnie aż do póżnéj nocy, dwaj zacni, dostojni panowie, nietylko z powierzchowności, ale i ze sposobu myślenia wielce do siebie podobni. Na tym szerokim, pełnym zapachu balkonie, powstawały słowa i dojrzewały idee, napełniające szczęściem i błogosławieństwem nietylko rozległe posiadłości Monte Vero, ale i całe ogromne państwo.
Cesarz don Pedro i hrabia Eberhard, od lat wielu byli wiernymi, prawdziwymi przyjaciółmi; w ciężkich godzinach pomagali sobie radą i czynem, a cesarz ciągle dawał dowody wdzięczności, jaką człowiek okazuje zbawcy swojego życia.