Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/385

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tylko przeklętą ozdobę na szyi, łańcuch, który nie każdy nosi!
— Zapewne mówicie, że na jego szyi pozostał ślad stryczka Bom Diaza? rzekł Pepi. Caramba, macie słuszność, nie każdy ma taką ozdobę!
— Nie o niéj ja myślę, bo to by nic nie znaczyło, i za trzy dni jużby po nici znaku nie pozostało. On musi przez całe życie nosić stryczek na szyi, a to coś znaczy. A jeżeli go kiedy zapomni albo odwiąże, to dostanie dwadzieścia bambusów, a jeżeli jeszcze raz zapomni, to podwójną racyę!
— A to smaczna rzecz, powiedział gadatliwy gospodarz — pewno już po raz trzeci nie zapomni!
— Marcellino? Za mało widzę poważacie tego czarnego, jeśli myślicie, że go licho weźmie po czterdziestu razach? Nie narażajcież się na wyśmianie; wprawdzie z postawy wyglądacie jak dziecko, ale w porównaniu z Marcellinem jesteście zerem.
— Być może! odpowiedział Pepi unikając sprzeczki.
— Może jeszcze wątpisz, ty wódczany smoku.
— Caramba, słuchajcież przecię co mówię!
— Więc, cóż mówisz? że Marcellino to olbrzym przeciwko wam! zawołał majtek zrywając się.
— Wierzę, wierzę temu chętnie, zaklinał się Pepi; co zresztą mnie to wszystko obchodzi?
— Ho; ho! otoż i on idzie — tutaj Marcellino, tu szubieniczny ptaku, ty królu katów! dziko zawołali majtkowie, i zerwawszy się wskazywali ulicę, na którą teraz padało jasne światło księżyca i gwiazd południowych.
Widok olbrzymiego murzyna zbliżającego się wśród tego bladego światła i mającego na swojém potężném, muskularném ciele tylko czerwoną faję, spadającą mu do kolan, tudzież coś nakształt wstęgi na szyi. Pochylił on nieco głowę pokrytą krótkim, wełnistym włosem — bo pomimo olbrzymiéj natury, może nie mógł przezwy-