wszystkiém — rozporządzał i rozdzielał, — stał na czele, tak, że tego nie widziano, i chwaląc wznosił, — jego mistrzowsko-kierująca ręka dała się uczuwać w kazdém miejscu, jego szlachetny, swobodny duch powiewał ożywiająco na olbrzymie przedsięwzięcia, którym poświęcał całą siłę, całe swoje królewskie bogactwo — i błogo mu było, że rozsiewał błogosławieństwo!
Po nieco przydłuższéj przerwie zapragnął dzisiaj zbliżyć się do króla, który go zwykle tak łaskawie przyjmował.
Przeszedł więc przez audyencyonalny salon do zamkowéj galeryi obrazów. Nie była ona wielka, ale zawierała rzadkie i piękne arcydzieła, którym król lubił przypatrywać się.
Eberhard znajdował się sam w tych pokojach, kroki jego rozlegały się po gładko jak szkło wyszlifowanéj posadzce — przed niektóremi malowidłami zatrzymywał się chwilowo i wreszcie wszedł na przedpokojowe kobierce, gdzie także nie znalazł nikogo ze świty. — Jeszcze tylko jedna portyera przedzielała hrabiego od króla, — zbliżył się ku niéj i odsunął połowę chcąc wejść do ulubionego pokoju monarchy.
Była to niewielka, ale wysoka przestrzeń z arkadowemi oknami, które otworzono, aby wchodziło tam przecudnie piękne powietrze parku. Komin, stoły, ściany tego pokoju składały się z malachitu, owego zielonego szlachetnego kamienia, który złożony z drobniejszych, a potém wyszlifowany, tworzy ciemnemi żyłami nakrapianą, gładką jak marmur powierzchnię.
Cały ten pokój, z kosztowném jego urządzeniem, był to dar cesarza rossyjskiego.
Zielone aksamitne krzesła, z wykładanemi malachitem poręczami, stały przy oknach i przy małym stoliku. Na innym stole na środku pokoju leżały mappy, książki i papiery; — na kominie stał zegar, który dźwięcznym tonem wybił właśnie piątą godzinę po południu.
Król stał blizko pierwszego okna przed pięknie wy-
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/208
Wygląd
Ta strona została przepisana.