Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w krótszych sukienkach, które chychocząc tam nadeszły i swe ułudne kształty oczom przedstawiały, nie mogły się mierzyć z piękną wincarką, która miała lekki koszyczek z winogronami i kwiatami. Różowy jedwabny stanik, obciskający jéj kibić, w lekkich zarysach tém powabniéj zdradzał jéj bujnie rozwinięte kształty — grzbiet i szyja promieniały tak osłupiającą delikatnością, iż trudny był wybór, co więcéj podziwiać: czy przyjemność barwy, czy pełność i plastykę ukazującéj się oku widza części wykończonéj jéj postaci?
Dwa elfy zmierzyły ją badawczym i przeszywającym wzrokiem zazdrości, poczém zbliżyły się do białego domina, widocznie bawiąc się tém, że tak się przypatruje czarownéj wincarce.
Musiały to być siostry, były ubrane jednakowo, w białych centofoliami przetykanych sukienkach, które zdradzały wiele ułudnych tajemnic żeńskiéj piękności — miały bardzo kosztowne naszyjniki i delikatne białe rękawiczki. Czarnemi oczami, błyskającemi z pod czarnych jedwabnych masek, kokietowały Eberharda.
— Podziwiasz wincarkę, białe domino? szepnął jeden z elfów, przechodząc koło niego: biedna! a czy wiesz kto to jéj towarzyszy?
— Nie, piękny elfie, powiedz mi!
— To Pająk, ha, ha, ha! który złapał w sieci nowego chrząszczyka! zaśmiała się maska.
— Pająk? powtórzył Eberhard.
— O, białe domino, więc nie znasz Pająka? żartował jeden z elfów, gdy drugi zwracał jego uwagę na eleganckiego rycerza, który wszedł do sali ogrodowéj.
— Założę się, że to lord Felton! szepnął i pociągnął za sobą towarzyszkę.
Panny Kora i Lidya Bolins! szepnął Eberhard, patrząc za niemi, i postanowił iść za zgarbioną wieszczką, którą elfy nazwały „Pająkiem.“
Przybywało coraz więcej masek, rycerz przywitał