Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cudownie piękne kształty do niego przyciskała — uśmiechał się zatém, bo wszystko to podniecało jego zachwyt i namiętność.
W pokoju było ciemno — szczególna walka odbywała się w nim przez zręczne zwroty szambelana ku sofie. Ten szkaradnik, ten kulawy Mefistofil oszczędzał swoje siły, aby w stanowczéj chwili niewinność całkiem dostać w swoje ręce.
Małgorzata, zajęta usiłowaniem wydobycia się z uścisków nieszczęśnika, nie uważała że za każdym krokiem zbliża się do sofy — nie domyślała się zręcznego wyrachowania barona, aż nagle śmiało porwana, uczuła, że się pod nią ziemia usuwa i ujrzała się na sofie.
Dziki krzyk rozpaczy — mimowolne użycie wszelkich sił, nastąpiło po tym niespodziewanym upadku — baron tryumfował — czatujący Pająk śmiał się w duszy, cieszyły go takie szelmowskie awantury.
Małgorzata czuła, że niby straszliwy potwór przytrzymuje ją na poduszkach, nadaremnie wyrywała się z objęć łotra, zdało się jéj, że już czuje jego zuchwałą rękę na swojém ciele — już widziała jak straszliwie zgrzytająca twarz jego zbliża się do jéj twarzy — już czuła jego gorący oddech... wtém nagle Bóg w stanowczéj chwili dodał jéj nadzwyczajnych sił, nie wiedziała co czyni — ale bądź co bądź ratować się musiała.
Dał się słyszeć donośny odgłos — a po nim drugi...
Baron Schlewe czuł, że policzki jego gorąco pałały, jakby kto na nich położył synapizma — z oczu jego tryskał ogień — nagle wszystko zaczęło się w koło niego kręcić.
Prędko pociągnął ręką po twarzy — a Małgorzata tak go gniewnie odtrąciła od siebie, że prawie gwałtownie upadł.
Zaraz potém stała przed mocno przerażonym, który wyznać sobie musiał, że małe ręce téj ułudnéj syreny boleśniéj go ukarały, niżby sam szałem zmysłów upojo-