Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Któż przy tych słowach nie przypomina sobie owéj rozmowy, którą Eberhard, ten wybawca ludu, miał niegdyś z królem swojéj ojczyzny? W tych kilku słowach zawierało się wszystko, co czuł i do czego dążył; to jedno zdanie obejmowało wszystko, co stanowiło uszczęśliwienie ludów według jego pojęcia. I czyliż nie powinniśmy podzielać z nim tego zdania? Nie jestże to prawdziwy szczyt ludzkiéj doskonałości i ukształcenia, kiedy bogaty i ubogi, wysoki i nizki, książę i sługa, podlega jednemu i temu samemu prawu, kiedy wszyscy w obec prawa są sobie równi? Alboż nie wszyscy jesteśmy ludźmi, zrodzonymi w jakiéj części świata, zaopatrzonymi w podobne do siebie ustawy? czyliż pomiędzy białymi i czarnymi, pomiędzy blado-twarzymi i Indyanami, pomiędzy chrześcianami, żydami i poganami nie ma ludzi dobrych i złych?
Ta popularna idea księcia de Monte-Vero nie powstała przy zielonym stoliku, nie była bezzasadną teoretyczną zasadą, lecz raczéj wyrodziła się z dlugoletniéj praktyki, była rezultatem życia ludzkiego. Pan Eberhard miał jedyny cel: podniesienia i uszczęśliwienia ludu, a podźwignąwszy sam siebie własną siłą z głębokiéj nędzy i gorzkiéj boleści do szczęścia i dobrobytu, całe życie swoje poświęcił temu celowi, i dla tego bardzo wierzyć można, że ten tak na pozór prosty rezultat jego doświadczeń opierał się na całéj podstawie światowéj mądrości, która zjednoczyła w sobie wszystko uszczęśliwiać i zaspakajać zdolne.
Ale Eberhard de Monte-Vero nie poprzestawał na przeprowadzaniu świat uszczęśliwiających idei i ulepszeń w samém tylko księztwie swojém, lecz także i tu, ponosząc niezliczone ofiary, dążył do dalszego rozkrzewiania ich jako prowadzących do szczęścia i błogosławieństwa.
Chociaż sam przebywał daleko, jednak w ojczystym kraju miał swoich uczniów i przyjaciół, którzy z zaparciem się własném starali się o wykonywanie jego popu-