Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Człowiek ten miał bardzo elegancki surdut, skórzany podróżną czapkę i był średniego wzrostu. Wystające z pod czapki włosy jego niepewnéj barwy i cała postawa przekonywały czarnego, że osoba ta bynajmniéj nie jest w wieku studenta.
Sandok więc przypatrywał mu się dłużéj i dostrzegł nareszcie, że schylając się naprzód, korzystał ze sposobności i z pod oka patrzał na przechadzających się policyantów.
— Oho, powiedział nasz murzyn: tak ukradkowo postępuje tylko ten, który ma powód obawiania się ludzi!
Jeden urzędnik, uważniejszy niż inni jego koledzy lubiący wino i rozmowę, także z pod filaru dostrzegł uderzająco długo trwającą postawę pochylonego człowieka, przystąpił do niego nagie i dotknął go, chcąc z nim pomówić.
Wyprostował się więc nieznajomy, i gdy nie można było inaczéj, obrócił się do urzędnika, który widocznie zażądał jego papierów legitymacyjnych. To żądanie wyraźnie oburzyło już niemłodego jegomości, bo jego twarz, na któréj wielkie okulary i szeroki czarny plaster widoczniejsze były niż wszystko inne, wskazywała wielkie rozdrażnienie.
Wydobył z kieszeni pugilares i pokazał urzędnikowi jakieś papiery, które go zdawały się tak dalece przekonywać o nietykalności i pewności właściciela, że ten prawie z pełnym uszanowania ukłonem prosił go o przebaczenie i tłómaczył temu jegomości, że w obec teraźniejszych okoliczności tego rodzaju rewizyi nikt z dobrze myślących za złe brać nie powinien.
Gdy zaczepiony wyprostował się, Sandok wielkiemi oczami przypatrywał się wszystkim jego minom i ruchom. W pierwszéj chwili, myśląc o głosie i o Furschu, znalazł tak wielkie podobieństwo między tym jegomością a poszukiwanym, że już miał zamiar otworzyć drzwi i ku niemu pośpieszyć... ale potém, postrzegając, że urzędnik cofnął się, lepiéj się namyślił. Przypadek mógł zrządzić,