Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

palcach, na przygryzionych ustach — ale wypisana okropnemi literami na jego obliczu, że kara, którą tylko co wycierpiał, nie była jeszcze największa, że zamiast spokoju i zbawienia, za nieskończoną liczbę zbrodni i występków oczekuje go sprawiedliwość bożka.
Sandok przeżegnał się — poczém z Morem wyszedł z pokoju, mimowolnie spojrzawszy pierwéj na anioła, który uśmiechając się błogo i niezmiennie, bujał po nad ciałem człowieka, po którym nigdy nikt łzy nie wylał.
Równo ze świtem Sandok wrócił do Paryża i doniósł księciu de Monte-Vero o wszystkiém co się stało.
Około tego czasu znaleziono w St.-Cloud w osławionym pokoju ciało barona i poznano mimo przebrania. Kwestya, zkąd się on tam wziął, z powodu intendenta wyrodziła się w śledztwo, przyczém głównie winnym okazał się Moro, bo u niego były klucze w zachowaniu.
Murzyn wypierał się ciągle wszelkiego wpływu na ten wypadek, i pragnął, aby go stawiono przed księciem de Monte-Vero.
W kilka godzin późniéj powóz Eberharda zatrzymał się przed zamkowym gankiem. Zaszczycił intendenta odwiedzinami mającemi na celu okazać mu pismo cesarza, które naturalnie zawiesiło wszelką karę i odpowiedzialność na czarnego sługę Mora wymierzoną.
Opuszczając jednak zamek, gdy Moro rzucił mu się do nóg, książę ostrzegł go, aby drugi raz nie dopuszczał się nigdy podobnego spełniania katowskiego urzędu.
Po upływie kilku dni, gdy pochowano barona, cesarz przybył do St.-Cloud, i długo, a jak powiadano, gwałtownie rozmawiał z intendentem. Przedmiotem rozmowy zapewne był ów pokój złowrogi i bujający anioł, bo cesarz kazał się tam zaprowadzić i długo a gruntownie oglądał przyległe przestrzenie, dla powzięcia wyjaśnień co do strasznych własności tego pokoju. W skutek tego zwiedzenia, usunięto natychmiast bujającego anioła, znisz-